czwartek, 4 września 2014

"Trzymam się papierosa żeby się nie zgubić "

To tak jakbym nie chciała się nigdy zgubić pomiędzy moją prawdą. Dźwięk budzika wyrywa mnie z idealnego świata, jak dla mnie. Czasem zastanawiam się co by było gdyby nie zadzwonił, może udałoby mi się tam zostać i przynajmniej nie być już nigdy więcej zmęczona. Spałam a nie śniłam, bo nawet o niczym nie myślałam, niczego się nie bałam, niczego nie potrzebowałam. Przyśniłeś mi się,tak niesamowicie wyraźnie Cię widziałam, doszłam do wniosku że moja podświadomość na siłę chce mi Cię przypomnieć, już jej za to nie lubię. Moja determinacja kiedy się obudziłam była tak ogromna, że nawet nie pozwoliłam sobie przypomnieć o rozmowie, która nigdy nie miała miejsca, a tym bardziej mieć go nie będzie bo proroczych snów nigdy nie miałam. Męczy mnie paradoks pisania o tym jednocześnie a wmawianiu sobie że już tego nie pamiętam. Podświadomość weszła z brudnymi od błota buciskami znowu do mojego pokoju, położyła walizkę ze wspomnieniami gdzieś koło okna. Była tak straszliwie bezczelna że nawet nie zapytała jak mi się bez niej żyło. Zapewne bała się odpowiedzi, bo mogłabym ją zranić, ale przecież chciałam żeby nie wracała. Mimo wszystko już tak została, siedzi na tej walizce i często ze mną wychodzi, nigdy o mnie nie zapomina. Biorę ją ze sobą na dłuższe nieobecności, bo przecież by za mną tęskniła. Cholernie jej nie potrzebuje, tak jak Ciebie, a zabiorę ją nawet na koniec świata, bo będzie mi się wydawało że tak trzeba. Nie spakuje jej walizki, ani nie spakuje jej Tobie. Będę Was ciągła za sobą aż w końcu obydwaj się odczepicie, bo w moim życiu panują straszne nudy. A kiedy już się odczepicie ja będę pewna że zabraliście ze sobą te pieprzone walizki i wprowadziliście się do siebie. Znajdziecie kolejną osobę której będziecie tak wchodzić w drogę jak mi, ale wtedy żadne z nas już nie będzie o sobie pamiętać. Wy może zrozumiecie że jesteście siebie warci i pozostaniecie ot tak, sami sobie. Albo wprowadzicie się do kogoś kogo znam, a ja będę na Was obserwować już tylko przez okno. I nawet nie napisze o tym tutaj, chociaż to tylko jeden, zwykły, smutny blog osobisty. Nie nazwę tego stratą, a nazwę ulgą. Zapisze sobie w głowie datę bez godziny ani miejsca, bo przecież to śmieszne tak wszystko pamiętać. A jak będzie mi Was brakowało? To spakuje walizkę i pójdę Was szukać, żeby potem móc od Was uciekać. Bo w sumie, nudno by było bez tej podświadomości i Ciebie z resztą też. Tak jak wcześniej już pisałam, nie przeszkadzacie mi, tylko co jeżeli wszystko się odwróci? Wy się wyprowadzicie a ja zatęsknię. Zagubię się i nawet nie będę umiała prosić o wybaczenie. Będę cierpieć jednocześnie tkwić w przekonaniu że bez tego wszystkiego jestem o wiele szczęśliwsza. I potem napisze ostatni list do Ciebie który wyląduje w koszu, jak te moje bagaże wspomnieć. Wyrzucę pamiątki po moim przypałowym szczęściu, by to puste miejsce nawet po tych słowach które wyrzuciłam, zapełnić nowymi i zrobić to tak dosadnie że zacznę Cię okropnie krzywdzić. I nie wiem czy wszystko odbija się na mnie w tak specyficzny sposób,czy tak już jest u każdego. Ból znowu nie pozwoli mi zasnąć, rano poczuję pustkę bo Cie nie ma. A wieczorem zapomnę o tym że w ogóle za kimś tęsknie.. Nie zapomnę niczego, to jedyna rzecz którą mogę tutaj obiecać - nie zapomnę bo prostu nauczę się z tym żyć. Nie tylko ja tak myślę, znowu siedzisz na walizce przy tym pieprzonym oknie. Idę z Tobą porozmawiać. Moja niezastąpiona podświadomość, tęskniłam za Tobą. Chodź, pomyślimy nad tym razem...