czwartek, 25 września 2014

Niepewność tego co teraz, usypia plany na przyszłość.

"Spodziewaj się mnie wkrótce" - powiedziałam tylko tyle, ubrałam kurtkę i wyszłam. Postawiłam pierwszy krok od domu i wiedziałam że wrócę najprawdopodobniej jutro. Bo znowu daleko zaniosą mnie smutki, i nie będzie mi się chciało wracać, chociaż mam do czego. Przestałam się w momencie martwić, bo szłam i nie wiedziałam gdzie. Plusem było to że miałam się czym zająć, ale jak długo mogłam tak błądzić i nie zamienić z nikim słowa. Długo nie wytrzymałam. Postanowiłam zadzwonić, dziwne że pamiętałam dokładnie numer. Abonent był czasowo nie dostępny, jak zwykle. Tak jak ja byłam niedostępna do niedawna, to wszystko się na mnie zemściło. Poczułam że ulegam mechanizmowi pecha, odrzucenia, i samotności. Pojawiło się pytanie "Do kogo zadzwonić, jak wszyscy szczęśliwi?".Potrzebowałam zagubionej osoby, zagubionej tak jak ja, żeby mogła mi powiedzieć że nie jestem z tym wszystkim tak zupełnie sama. A i tak swoją drogą czułam wtedy zazdrość, i nienawidziłam tych którzy teraz mają coś sensownego do zrobienia. Moje zagubienie zaliczało się już do szaleństwa, bo zaczęłam się uśmiechać, że w ogóle tam stoję, z tym telefonem próbując się do Ciebie dodzwonić. Przecież doskonale wiedziałam że już nie masz tego numeru, ani mnie w sercu. To na co ja właściwie dzwoniłam? Na tym właśnie polegało moje szaleństwo, bo chciałam się poczuć jak kiedyś. Bo wybierałam ten sam numer i stałam w tym samym miejscu. I byłam w zasadzie smutna, bez Ciebie i z Tobą. To gdzie ja miałam szukać rozwiązania, jak jedyną osobą która coś do mnie powiedziała była ta pieprzona sekretarka w telefonie. Wszystko zaczynało nabierać sensu bo usiadłam i w końcu znikąd zaczęłam do Ciebie mówić, nie wiedziałam już wtedy nic, czy już zwariowałam od tej samotności, czy może na prawdę mnie słyszysz. Wszystko stawało się już idealne, miałam z kim porozmawiać w zimny wieczór,tylko szkoda że Ty nie potrafisz słuchać, a ja już w cale tam nie stałam, bo wracałam. Tyle godzin przegadanych, a teraz pustka. Wtedy nie było Ciebie ani mnie, ja wróciłam w nocy. Jak kładłam się spać wszystko było już dobrze, bo kolejny dzień jakoś przeżyłam. A dziś? Abonent dalej nie dostępny, a ja dalej z tą niewiedzą gdzie się podziewasz. Tęsknie ale Ci tego nie powiem, bo to za bardzo osobiste. I czy tak trudno zadzwonić? Przecież na pewno masz mój numer...